Atyiasko postanowiła wyruszyć na łowy.Nie znała dobrze terenu,i byłą zbyt pewna siebie.Powiedziałam,jako Alpha:
-Tylko uważaj!Nie znasz terenu!
-Tak,tak.Wyruszam jeszcze z dwoma wilkami.
-A jakie to są wilki?
-Y…E… To jest e…. tak,wilk wody mh…Arhimedes,i e…wilczyca natury.Taywan.
-Hm.A to jakieś nowe towarzystwo?
-E…Tak.Znalazłam ich…w dużych marchewkach!-powiedziała nie dorzecznie.
-Hm.Dobra idź.
Atyiasko popędziła co sił w łapach.Wyglądała jak niebieska smuga.
Kiedy Atyiasko pędziła ,nie zauważyła rowu,poślizgnęła się i…wpadła.
Zawyła z bólu[wiem to,bo słyszałam!].Atyiasko nie wytrzymywała już napięcia.A ból był tak silny,że telepatycznie nie mogła się z nami skontaktować.Łapa Atyi[atyiasko]pulsowała co raz o bardziej.Była raz czerwona,raz fioletowa.U nas w watasze polowanie trwa od 2 do 5 godzin.A Atyi nie było już siedem!Martwiłam się o nią,bo zbierała się burza.
-Muszę ją odnaleźć!
W tym samym momencie zaczęło lać.Uderzył grom.Ukazał mi się smok burzy i powiedział:
-Tamtędy!-wskazał w prawo.
Skinęłam głową na znak podziękowania.
-Biegnę szukać Atyi!Potrzebne mi są dwa wilki.Jeden wody,drugi natury!
-Weź Velę[nie mieliście okazji jej poznać,bo nic szczególnego nie zrobiła{Nic specjalnego}] i Ferrwe{nic szczególnego}!-Krzyknęła Meishei.
-Vela,Ferrwe,za mną!
Rozpoczął się szalony bieg.Vela rozpoznawała którędy przebiegła Atyi’a z kropel wody,A Ferrwa pytała o to ogromne marchewki.Wkrótce zobaczyłyśmy leżącą Atyi’ę…
-O nie!
-Auu!
-Tylko tak nie wyj!Mocno Cię boli?
-Nawet nie wiesz jak bardzo!!!
-Hmm…gdzie były te zioła na ból?!Myśl,myśl,myśl!
-Na auuu Hauuvenie auu!
-Tak!Na Havenie!To mi zajmie…jeden dzień jak się pośpieszę!
-To leć!ałć.!
Nie zastanawiając się długo wzbiłam się w powietrze.Obliczyłam,że latania bez skrzydeł*,starczy mi na dotarcie na Havenę.Leciałam przez mrozy i mgły,i w upałach…aż w końcu padnięta,wylądowałam.Zobaczyłam wilki nekromantki,śmierci itp.
-O!Co my tu mamy!Wygnała nas,a teraz wraca!
-Właściwie wezmę zioła i spadam.
-A myślałam,że wracasz nas przeprosić!-powiedziała DOS.
-Chyba śnisz!Z tym twoim chamskim charakterem nikt cie nigdy nie przyjmie!
-Ojej,to straszne!-powiedziała przesadnie słodko.
-A idź ty!
I zaczęłam szukać ziół.Nazwa ziół brzmiała następująco:Niebiańskie zioła.Były niebieskie.Nagle stanęłam jak wryta.Z dawnej Oazy pozostała tylko czerwona woda i kawałki ziemi,płynące jak kra.
-Co wyście zrobili?!!!
-Taki mały makeup…-odparła niedobra i dziwaczna Dos.
-Uh!!
Po chwili zobaczyłam niebiańskie zioła.Szarpnęłam je i chciałam polecieć,ale….upadłam.O cholipka!Nie starczyło mi skrzydeł „bezprzewodowych”!No tak!Co trzeba?Biały kieł smoka x1 i wilcze jagody x15.Znalazłam wszystko i zjadłam.Po chwili miałam skrzydła.Wzbiłam się w powietrze przynosząc niebieskie zioła
< Atyiasko dokończ >
-Tylko uważaj!Nie znasz terenu!
-Tak,tak.Wyruszam jeszcze z dwoma wilkami.
-A jakie to są wilki?
-Y…E… To jest e…. tak,wilk wody mh…Arhimedes,i e…wilczyca natury.Taywan.
-Hm.A to jakieś nowe towarzystwo?
-E…Tak.Znalazłam ich…w dużych marchewkach!-powiedziała nie dorzecznie.
-Hm.Dobra idź.
Atyiasko popędziła co sił w łapach.Wyglądała jak niebieska smuga.
Kiedy Atyiasko pędziła ,nie zauważyła rowu,poślizgnęła się i…wpadła.
Zawyła z bólu[wiem to,bo słyszałam!].Atyiasko nie wytrzymywała już napięcia.A ból był tak silny,że telepatycznie nie mogła się z nami skontaktować.Łapa Atyi[atyiasko]pulsowała co raz o bardziej.Była raz czerwona,raz fioletowa.U nas w watasze polowanie trwa od 2 do 5 godzin.A Atyi nie było już siedem!Martwiłam się o nią,bo zbierała się burza.
-Muszę ją odnaleźć!
W tym samym momencie zaczęło lać.Uderzył grom.Ukazał mi się smok burzy i powiedział:
-Tamtędy!-wskazał w prawo.
Skinęłam głową na znak podziękowania.
-Biegnę szukać Atyi!Potrzebne mi są dwa wilki.Jeden wody,drugi natury!
-Weź Velę[nie mieliście okazji jej poznać,bo nic szczególnego nie zrobiła{Nic specjalnego}] i Ferrwe{nic szczególnego}!-Krzyknęła Meishei.
-Vela,Ferrwe,za mną!
Rozpoczął się szalony bieg.Vela rozpoznawała którędy przebiegła Atyi’a z kropel wody,A Ferrwa pytała o to ogromne marchewki.Wkrótce zobaczyłyśmy leżącą Atyi’ę…
-O nie!
-Auu!
-Tylko tak nie wyj!Mocno Cię boli?
-Nawet nie wiesz jak bardzo!!!
-Hmm…gdzie były te zioła na ból?!Myśl,myśl,myśl!
-Na auuu Hauuvenie auu!
-Tak!Na Havenie!To mi zajmie…jeden dzień jak się pośpieszę!
-To leć!ałć.!
Nie zastanawiając się długo wzbiłam się w powietrze.Obliczyłam,że latania bez skrzydeł*,starczy mi na dotarcie na Havenę.Leciałam przez mrozy i mgły,i w upałach…aż w końcu padnięta,wylądowałam.Zobaczyłam wilki nekromantki,śmierci itp.
-O!Co my tu mamy!Wygnała nas,a teraz wraca!
-Właściwie wezmę zioła i spadam.
-A myślałam,że wracasz nas przeprosić!-powiedziała DOS.
-Chyba śnisz!Z tym twoim chamskim charakterem nikt cie nigdy nie przyjmie!
-Ojej,to straszne!-powiedziała przesadnie słodko.
-A idź ty!
I zaczęłam szukać ziół.Nazwa ziół brzmiała następująco:Niebiańskie zioła.Były niebieskie.Nagle stanęłam jak wryta.Z dawnej Oazy pozostała tylko czerwona woda i kawałki ziemi,płynące jak kra.
-Co wyście zrobili?!!!
-Taki mały makeup…-odparła niedobra i dziwaczna Dos.
-Uh!!
Po chwili zobaczyłam niebiańskie zioła.Szarpnęłam je i chciałam polecieć,ale….upadłam.O cholipka!Nie starczyło mi skrzydeł „bezprzewodowych”!No tak!Co trzeba?Biały kieł smoka x1 i wilcze jagody x15.Znalazłam wszystko i zjadłam.Po chwili miałam skrzydła.Wzbiłam się w powietrze przynosząc niebieskie zioła
< Atyiasko dokończ >